Strapienie duchowe jest przykrym i trudnym doświadczeniem, przeżywanym nieraz bardzo boleśnie. Rodzi się więc pytanie, czy istnieją środki i sposoby, które pozwalają je owocnie przeżyć. Odpowiedzi na nie poszukajmy u mistrza duchowego rozeznania – św. Ignacego Loyoli.
1. Nie podejmować żadnych decyzji, nie dokonywać żadnych zmian
W Ćwiczeniach duchowych hiszpański mistyk zawarł reguły rozeznawania duchów. Daje w nich również odpowiedź, w jaki sposób przeżywać czas strapienia (Ćd 318–321). Pierwsza i podstawowa zasada, o której należy pamiętać, dotyczy postanowień. W strapieniu nie należy podejmować żadnych decyzji ani nie dokonywać żadnych zmian. Pojawiają się bowiem wówczas silne pokusy, aby je czynić. Im większe strapienie i wewnętrzny dyskomfort, tym silniejsze pokusy. Dotyczą one zwłaszcza rezygnacji z podjętych wcześniej decyzji. Ktoś na przykład postanowił codziennie przed snem przeczytać kilka wersetów Pisma Świętego albo zaangażować się w działalność humanitarną i apostolską w hospicjum czy w organizacji charytatywnej. W czasie strapienia będzie kuszony, by z tych postanowień zrezygnować. Kusiciel będzie wysuwał szereg „rozsądnych” racji motywujących zmianę. Co więcej, będzie podpowiadał, aby uczynić ją jak najszybciej. „Zło odczuwa potrzebę bycia dokonanym «natychmiast», gdyż jeśli pomyślisz, już tego nie zrobisz. Zło zużywa się w pośpiechu, dobro natomiast wzrasta w cierpliwości”[1].
2. Skorzystać ze wsparcia innych
Decyzje podjęte w czasie strapienia okazują się zwykle błędne, a nawet grzeszne. W takim stanie nie ma właściwych warunków ani możliwości podjęcia rozsądnych decyzji i wyborów. Wątpliwości, wewnętrzny niepokój, lęki przed przyszłością i nieznanym czy dezorientacja nie sprzyjają obiektywizmowi, zaś pośpiech jest zazwyczaj złym doradcą. W czasie strapienia należy być stałym i wiernym sobie, własnemu sumieniu i wcześniejszym wyborom. Ponadto dobrze jest skorzystać ze wsparcia innych. Pomocą w zobiektywizowaniu sytuacji może służyć kierownik duchowy, mentor, przyjaciel, dobry terapeuta czy grupy wsparcia.
3. Być stanowczym
W czasie strapienia trzeba być stanowczym. Istnieje bowiem tendencja, aby strapienie „pieścić” i robić z siebie ofiarę. Wyraża się to na przykład w izolacji i pielęgnowaniu najczarniejszych myśli. Wszyscy i wszystko wówczas denerwuje i drażni, a wtedy bardzo łatwo pogrążyć się w smutku i cierpiętnictwie, poddać się strapieniu i jego konsekwencjom. David Fleming SJ porównuje takie zachowanie do reakcji rozpuszczonego dziecka: „Jeżeli człowiek jest stanowczy w stosunku do dzieci, rezygnują one ze swoich kapryśnych zachowań. Jeżeli jednak człowiek w jakikolwiek sposób okaże pobłażliwość lub słabość, dzieci stają się bezlitosne, próbując otrzymać to, czego pragną, tupiąc nogami lub kombinując, by zaskarbić sobie czyjeś względy. Nasza taktyka musi opierać się na stanowczości w radzeniu sobie ze złym duchem w naszym życiu”[2]. W czasie strapienia nie można poddawać się czarnym myślom i szantażowi zła, lecz reagować pozytywnie i stanowczo się im przeciwstawiać.
4. Pozostać wiernym modlitwie
Wśród środków duchowych, które pomagają przetrwać przykry stan strapienia, autor Ćwiczeń duchowych wymienia modlitwę, rachunek sumienia i praktyki pokutne. Wszystko to służy pogłębieniu relacji z Jezusem i całkowitemu zaufaniu Mu.
Głównym sposobem radzenia sobie ze strapieniem jest modlitwa. Niestety, w stanie strapienia nie jest łatwo się modlić. Czasami rozpoczęcie modlitwy wymaga wręcz walki z paraliżującym lękiem przed podjęciem nawet próby modlitwy. Modlitwę odkłada się wówczas na później, gdyż przychodzą do głowy tysiące ważnych spraw, które trzeba wcześniej załatwić. Samo podjęcie modlitwy nie gwarantuje owocności. Bywa, że pojawia się jakaś duchowa myśl, ale od razu przychodzi rozproszenie, czyta się słowa Biblii, które nie dają jednak radości i niczego nie mówią, zaczynamy się modlić, ale powtarzamy słowa modlitwy mechanicznie i bez zrozumienia. To przykry stan, w którym nic nie owocuje. Człowiek czuje się do tego stopnia przytłoczony lękiem, że byłby skłonny zanegować nawet istnienie Boga.
Ten rodzaj trudności dopuszczany przez Boga ma nam uświadomić, że modlitwa jest darem Boga, ma też pogłębić ducha pokory i wdzięczności wobec Niego. Jak się wydaje, właściwym środkiem na te trudności jest przetrzymanie tych przykrych stanów. Święty Ignacy proponuje nawet nieznaczne wydłużenie modlitwy (por. Ćd 13). Błędem jest natomiast „podwajanie czasu modlitwy. Radykalne zwiększanie czasu modlitwy może jedynie spowodować duchowe wypalenie i jeszcze większy smutek”[3].
Modlitwa w stanie strapienia powinna być prostsza. Czasem należy korzystać ze znanych formuł modlitewnych, na przykład różańca, litanii, aktów strzelistych i innych prostych formuł modlitewnych. Oczywiście najważniejsza jest Eucharystia. W strapieniu pojawia się pokusa, by z niej zrezygnować z błahych powodów, spóźniać się na nią albo ją skracać. W takiej sytuacji warto stosować zasadę agere contra – „działać przeciw”, być wiernym niedzielnej Eucharystii, a może nawet uczęszczać częściej do kościoła.
Kardynał Carlo M. Martini wskazuje na wagę sięgania w chwilach strapienia do słowa Bożego. Pozwala ono bowiem ciągle poszukiwać „«motywacji do tego, by trwać», aby nie ulec, aby mieć mimo wszystko nadzieję. Pomaga odzyskać straconą energię, odnowić zużyte siły, ożywiać naszą codzienność […], pokonywać chwile nudy, ciemności, niecierpliwości, niesmaku i goryczy”[4].
Ojcowie Pustyni proponują prostą metodę radzenia sobie ze strapieniem przy pomocy Biblii. Polega ona na przeciwstawianiu negatywnym, nieuporządkowanym myślom, pokusom czy uczuciom pozytywnych myśli, słów i zdań zaczerpniętych z Pisma Świętego. Mnisi uczyli się takich tekstów na pamięć, by mieć je stale w pogotowiu, gdy pojawi się czas strapienia. Kiedy nie mogli sobie nic przypomnieć, wtedy po prostu wzywali imienia Jezus, które, jak sądzili, odpędza demony. W podobny sposób postępował Jezus. W czasie strapienia, które towarzyszyło Mu podczas kuszenia na pustyni, przeciwstawiał pokusom słowa Pisma Świętego (por. Łk 4,1–12).
5. Praktykować codzienny rachunek sumienia
Inną pomocą w strapieniu jest codzienny rachunek sumienia. To modlitwa bardziej usystematyzowana, związana z przedmiotem pracy nad sobą. Jak wspomniałem wcześniej, w czasie strapienia istnieje niebezpieczeństwo litowania się nad sobą, trudniej jest kontrolować emocje. Dlatego należy cierpliwie analizować swoje uczucia, odczucia i pragnienia, starając się odnaleźć ich źródło. Rachunek sumienia pozwala dotrzeć do źródeł, przyczyn strapienia i – jeżeli wypływają z oziębłości czy lenistwa duchowego – podjąć systematyczną pracę. Im większe jest strapienie, tym większa potrzeba rzetelnej refleksji i badania sumienia. Dobrze jest ponadto korzystać regularnie z sakramentu pojednania i kierownictwa duchowego, a nawet je zintensyfikować, jeżeli tak zdecyduje kierownik duchowy.
6. Podjąć dodatkowe formy ascezy
Gdy strapienie jest wyjątkowo silne i natarczywe i gdy pojawia się pokusa ucieczki w przyjemności realne lub wirtualne, konieczne są dodatkowe formy ascezy, na przykład post czy różne formy umartwienia. Warto jednak pamiętać, że ważniejsza od pokuty zewnętrznej (ograniczanie pożywienia i snu czy inne fizyczne umartwienia) jest asceza wewnętrzna, a więc systematyczna praca nad sobą, nad umartwieniem własnej woli, uczuć, impulsywności, tak by szukać zawsze woli Bożej (por. Ćd 82–87). „Każdy mały akt oporu rodzi odwagę na przyszłość… i tak – krok po kroku – przezwyciężamy strapienie”[5].
7. Ufnie powierzyć się Bogu
Czas strapienia duchowego jest próbą. Poprzez czas próby, pustyni Bóg „sprawdza” prawdziwość ludzkiego zaufania, a także motywy miłości. Próba pokazuje, czy jest to miłość interesowna, czy bezinteresowna. Oczyszcza ponadto z egoizmu. Pozwala przejść od miłości Bożych darów do miłości samego Boga. Na początku życia duchowego Bóg daje „duchowe cukierki”, by zrównoważyć atrakcyjność i przyjemność zła. Gdy jednak przestaje ono być pociągające, kończą się pocieszenia, przychodzi czas oschłości, a poprzez nią czas miłości bezinteresownej. Dlatego strapienie jest „najważniejszą lekcją życia wewnętrznego, uczącą nas nadziei i wiodącą nas ku duchowej dojrzałości w sposób, którego samo tylko pocieszenie duchowe nie byłoby w stanie zapewnić”[6].
Dopuszczając strapienie, Bóg pragnie, by człowiek zrozumiał, że wszystko jest Jego absolutnym darem i łaską. Gdy św. Katarzyna ze Sieny pytała Boga, kim jest, usłyszała: „Jesteś tą, która nie jest. Jestem Tym, który jest”. Katarzyna zrozumiała, że sama z siebie jest nikim, ale wszystko zawdzięcza miłości Boga i Jego łasce. Świadomość, że wszystko jest darem Bożej miłości, oczyszcza i wyzwala.
Bóg obdarza miłością i różnymi darami, ale pragnie, by nie zadowalać się nimi ani żadnymi namiastkami miłości. On chce dawać siebie. Obdarza swoimi darami również w sytuacjach strapienia. I chociaż może brakować pociechy wewnętrznej, to jednak nie odmawia człowiekowi wystarczającej łaski. W takich chwilach należy pamiętać, że „Bóg jest «zawsze» z nami i że Jego opatrzność «zawsze» działa w naszym życiu: odczuwalnie w czasie pocieszenia duchowego i wprawdzie nieodczuwalnie, lecz w sposób realny i ciągły w czasie duchowego strapienia. Dzięki temu z tym większą pewnością wiemy, że w każdej chwili naszej wędrówki rzeczywiście możemy wraz z Jezusem powiedzieć: Nie jestem sam”[7].
Gdy św. Paweł skarżył się Jezusowi na jakiś wewnętrzny rodzaj cierpienia, szczególnie dla niego uciążliwy, usłyszał zapewnienie o Jego pomocy i wezwanie do cierpliwości: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12,9). Przypomnijmy sobie Jezusa w Ogrodzie Oliwnym. W czasie największego strapienia połączonego ze zmaganiem, walką, krwią i łzami całkowicie zaufał Ojcu: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42). Podobnie na krzyżu, w czasie największego opuszczenia, samotności, poczucia oddzielenia od Ojca, ufał i powierzał Mu swego Ducha (por. Łk 23,46). By przejść zwycięsko próbę strapienia, trzeba ufnie zwracać się do Ojca i powierzać się Jego woli. Warto wówczas modlić się prostą modlitwą św. Faustyny: Jezu, ufam Tobie, Ojcze, ufam Tobie. Albo słowami Jezusa: Ojcze, bądź wola Twoja (por. Mt 6,10).
8. Pamiętać, że po nocy przychodzi dzień
Strapienie wymaga cnoty cierpliwości. Święty Ignacy zaleca wobec pokus złego ducha stanowczość, pracę nad sobą i zdyscyplinowanie. Natomiast wobec siebie – łagodność, cierpliwość, wytrwałość, wyrozumiałość i odwagę. Święty Paweł z kolei poucza, że „ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość – wypróbowaną cnotę, wypróbowana zaś cnota – nadzieję. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,3–5).
Warto jeszcze podkreślić, że strapienie występuje na przemian z pociechami. Mistyczka Juliana z Norwich tak opisuje swoje doświadczenie sinusoidy pocieszeń i strapień: „Następne objawienie naszego Pana przyniosło niewysłowioną duchową radość mojej duszy. […] Uczucie to napełniło mnie taką radością i było tak pełne dobroci, że czułam się całkowicie spokojna, wolna od troski i tak ukojona, jak gdyby nic na ziemi nie mogło wyrządzić mi krzywdy. […] Trwało to tylko przez chwilę i zaraz potem moje uczucie uległo zmianie i zostałam pozostawiona sama sobie, przygnębiona, zmęczona sobą i poczułam taki wstręt do mego życia, że ledwo mogłam znieść to, że żyję. Nie było żadnej ulgi ani pociechy dla moich uczuć, poza wiarą, nadzieją i miłością, i te miałam w istocie, ale nie potrafiłam ich odczuć w moim sercu”[8]. Doświadczenie to pojawiało się na przemian, cyklicznie.
Kiedy przeżywamy czas strapienia, możemy odnieść wrażenie, że będzie ono trwało wiecznie. Tymczasem jest to stan przejściowy; po nim następuje pocieszenie. Podobnie jak po deszczu pojawia się słońce i piękna pogoda, a po ciemności nocy następuje świt i dzień. „Nieustanna naprzemienność pocieszeń i strapień duchowych, o różnych długościach i różnym natężeniu, przeplatana okresami spokoju, w których niczego nie odczuwamy – oto normalny przebieg doświadczenia duchowego, jakiego powinniśmy oczekiwać”[9].
Doświadczenie strapienia stanowi zazwyczaj wstęp do większego daru, którego Bóg chce w swojej hojności udzielić, oczyszczając wpierw duszę i przygotowując ją na przyjęcie tego daru. Dlatego strapienia nie należy uważać za największe nieszczęście i zło, ale traktować jako trudny dar, który służy duchowemu wzrostowi. Natomiast w czasie pocieszenia duchowego trzeba przyjmować Bożą „energię” dobra i miłości, która pomaga w wierze i nadziei przeżywać przyszły czas strapienia.
Przypisy
[1] S. Fausti, Sztuka rozeznania i podejmowania decyzji. Okazja czy pokusa?, Kraków 2004, s. 98.
[2] Cyt. za: M.E. Thibodeaux, Dobre i złe duchy w naszym życiu, Kraków 2012, s. 119.
[3] Tamże, s. 122.
[4] C.M. Martini, Głos prorocki w mieście. Rozważania o proroku Jeremiaszu, Kraków 1996, s. 88.
[5] T.M. Gallagher, Rozeznawanie duchów. Św. Ignacy uczy jak świadomie kroczyć przez życie, Kraków 2016, s. 214.
[6] Tamże, s. 228.
[7] Tamże, s. 235.
[8] Juliana z Norwich, Objawienia Bożej Miłości, Poznań 2007, s. 62.
[9] T.M. Gallagher, dz. cyt., s. 251.