Poprzez nauczanie zawarte w Kazaniu na Górze Jezus pragnie kształtować duchowość tych, którzy idą za Nim. Można powiedzieć, że zawiera ono opis Jego osobistych postaw, którymi pragnie pociągnąć swoich uczniów. Relacja Jezusa z Bogiem jako Ojcem to podstawa wszystkiego, stąd temat modlitwy jest w Kazaniu na Górze wyraźnie obecny. Słyszymy w nim od Jezusa o warunkach modlitwy i możliwych błędach popełnianych w jej czasie. Również św. Ignacy Loyola w Ćwiczeniach duchowych[1] wprowadza w życie modlitwy w jej różnych przejawach i daje uwagi pomoce w przeżywaniu relacji z Bogiem. Będziemy poszukiwać pewnych podobieństw w nauczaniu Jezusa i radach św. Ignacego.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy
Obłudnicy to ludzie, którzy owszem modlą się, ale – jak stwierdza Jezus – celem ich modlitwy nie jest oddanie czci Bogu, a raczej szukanie u innych czci dla siebie. Jezus powiedział do swoich uczniów, aby się strzegli zakładania swoistych masek, przybierania pobożnych póz, odgrywania religijnego „teatru” (por. Mt 6,5). Nie chce, by Jego uczniowie żyli na pokaz, popisywali się, chcąc zyskać pochwały czy zdobyć poklask innych ludzi.
Czasem motywacją odbycia Ćwiczeń duchowych św. Ignacego może być nie tyle sam Pan Bóg, ile chęć uczestnictwa w takim typie rekolekcji, przez który można się dowartościować, zyskać podziw w oczach innych. Nieraz w trakcie rekolekcji bardziej poszukuje się doświadczeń duchowych, którymi można by się pochwalić, niż samego Boga. Kiedy św. Ignacy omawia możliwe przyczyny strapień duchowych, jako jedną z nich wymienia postawę duchową modlącej się osoby, która dochodzi „do jakiejś pychy czy próżnej chwały”, „przypisując sobie pobożność lub inne jakieś skutki pocieszenia” (ĆD 322). Celem modlitwy dla takiej osoby nie jest więź z Bogiem, która upodabnia nas do Niego, lecz udowodnienie innym, a czasem nawet sobie, że naprawdę jest się wspaniałym, świętym człowiekiem.
Wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się
Jezus przypomina uczniom, że jeśli chcą spotkać Boga żywego, muszą wejść do swojej izdebki i zamknąć za sobą drzwi (por. Mt 6,6). Izdebka jako miejsce modlitwy to przestrzeń do wyrażania miłości. Tu nikt nieproszony nie wejdzie. Drzwi są zamknięte dla postronnych obserwatorów. Zachęca zatem do szukania ciszy i samotności, do intymności, gdyż Bóg przychodzi w ukryciu. Sam Jezus daje przykład modlitwy na osobności. Widzimy, że zarówno czas, jak i miejsce Jego modlitwy podkreślają odosobnienie. Jezus modli się nad ranem, z nastaniem dnia, gdy jeszcze było ciemno, wieczorem, w nocy. Zaś na modlitwę wybiera miejsce pustynne, na osobności, w oddaleniu, samotnie na górze.
Odosobnienie rekolektanta w trakcie Ćwiczeń jest ich ważnym aspektem. Święty Ignacy stwierdza w uwagach wstępnych, że odprawiający rekolekcje „postąpi […] w nich tym więcej, im bardziej odłączy się od wszystkich przyjaciół i znajomych i od wszelkiej troski doczesnej”. Od razu też wyjaśnia, że może tego dokonać, „opuszczając np. dom, w którym mieszka, a udając się do innego domu czy choćby do innego pokoju, aby tam żyć w jak największym odosobnieniu i ukryciu” (ĆD 20a). W czasach św. Ignacego nie było jeszcze domów rekolekcyjnych pomagających w takim odosobnieniu. Natomiast on sam dawał indywidualnie Ćwiczenia duchowe pojedynczym osobom, odwiedzając je w miejscach, gdzie zamieszkiwały. We własnych domach zatem musiały one szukać jak największego odosobnienia, swoistej izdebki, gdzie inni nie przeszkadzali w intymnej relacji z Bogiem.
Odosobnienie to nie tylko zawieszenie relacji międzyludzkich, ale również rezygnacja z normalnych powszednich zajęć, które zaprzątając nasz umysł, przeszkadzają w otwarciu się na działanie w nim Boga. Odosobnienie ma prowadzić do takiego skupienia serca, by naszych myśli nie zajmowały codzienne sprawy i troski, lecz by koncentrowały się one całkowicie na celu przeżywanych rekolekcji, czyli na głębokiej relacji z Bogiem, na wynikającym z tej relacji postępie duchowym i na pełniejszej służbie Bogu.
Święty Ignacy stwierdza, że „im bardziej dusza nasza jest samotna i odosobniona, tym bardziej staje się sposobna do tego, by się przybliżyć do Stwórcy i Pana swego i dosięgnąć Go. A im bardziej tak Go dosięga, tym bardziej usposabia się do przyjmowania łask i darów od Jego Boskiej i najwyższej Dobroci” (ĆD 20b). Dla św. Ignacego czas odprawiania Ćwiczeń duchowych to czas ciągłego przybliżania się do Boga, by dosięgnąwszy Go, być bardziej podatnym na przyjmowanie Jego darów. Jednak by mogło do tego dojść, potrzebna jest odpowiednia przestrzeń duchowa do spotkania z Bogiem, którą tworzy się właśnie poprzez odosobnienie.
Zapewnienie Jezusa: „Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6,6) może ktoś zrozumieć bardzo interesownie według zasady tzw. sprawiedliwości zamiennej wyrażonej formułą: „Daję, abyś mi dał”. Modlitwa staje się wtedy rodzajem polisy ubezpieczeniowej na dobrą przyszłość. To myślenie jest błędne. Święty Ignacy stwierdza, że są różne powody, dla których znajdujemy się w strapieniu. Jak zaznacza, jednym z nich może być próba, na ile nas stać i na ile postąpimy w służbie Bożej bez zapłaty pocieszeniami duchowymi oraz rosnącymi łaskami (por. ĆD 322). A zatem może to być próba naszej bezinteresowności w relacji z Bogiem.
Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie
Jezus w Kazaniu na Górze zachęca także: „Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie” (Mt 6,7–8). Można powiedzieć, że gadulstwo czy inaczej wielomówstwo na modlitwie to rodzaj podejścia magicznego do relacji z Bogiem. W Kazaniu na Górze taka postawa jest odrzucona przez Jezusa. Wielomówstwo może polegać na szukaniu argumentów dla przekonania Boga do swoich planów.
Jezus sam pokazuje, że nie jest to kwestia długości trwania modlitwy, a bardziej jej formy. Wyraźnie potwierdza to Jego postawa, kiedy modli się całą noc, czy też innym razem, gdy modli się trzy godziny w Ogrójcu, powtarzając te same słowa, a nie szukając listy argumentów, jak przekonać Ojca, by odsunął od Niego kielich Męki. Jezus pokazuje, że modlitwa to nie tyle kwestia wypowiadanych słów, ile bardziej postawa serca otwartego na Słowo Boga, z którym na modlitwie się przebywa. Wielu ludzi nie tylko nie potrafi słuchać Boga, lecz wręcz boi się Go słuchać. Mnożą więc swoje modlitwy, zalewając Boga lawiną słów i nie pozwalając, by On sam do nich przemówił. Modlitwa wielu chrześcijan ogranicza się do swoistego gadulstwa i dlatego nie widać w ich życiu jakiejkolwiek przemiany. Starają się oni przekonać Boga o słuszności własnych projektów, zamiast szukać tego, czego Bóg od nich oczekuje.
U św. Ignacego nie znajdujemy ostrzeżenia przed gadulstwem na modlitwie, jednak ma on – jak się zdaje – obawę przed wielomówstwem osób dających rekolekcje, które przez długie wprowadzenia do modlitwy przekazują dużo swojej wiedzy, a nie zostawiają przestrzeni, by to sam Bóg przekazał rekolektantowi to, co dla Niego ważne. W drugiej uwadze wstępnej czytamy bowiem: „Ten, co drugiemu podaje sposób i plan rozmyślania lub kontemplacji, powinien opowiedzieć mu wiernie historię danej kontemplacji czy rozmyślania, przechodząc tylko od punktu do punktu z krótkim i treściwym objaśnieniem. […] Bo przecież nie obfitość wiedzy, ale wewnętrzne odczuwanie i smakowanie rzeczy zadowala i nasyca duszę” (ĆD 2).
Proście, a będzie wam dane
Jezus zachęca: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą” (Mt 7,7–11).
Chrześcijańska modlitwa prośby stoi w opozycji do pogańskiego wielomówstwa na modlitwie. Mamy w tej opowieści trzech ojców, którzy odpowiadają na prośby dziecka. Pierwszy to ojciec ziemski, który daje dobre rzeczy służące do życia doczesnego jego dziecku (chleb, ryba). Drugi ojciec, ukryty w kontekście, to ojciec piekielny, zły ze swej natury, „ojciec kłamstwa” (J 8,44). On daje pozory tego, co służy życiu, zaś w istocie niszczy je i zabija (kamień, wąż). Trzeci to Ojciec niebieski – jedyny dobry. On zawsze daje tylko to, co dobre. Choć naszą prośbę kierujemy do Ojca niebieskiego, to słyszy ją również ojciec kłamstwa i chce nam dać coś, co może się wydawać odpowiedzią na naszą modlitwę, ale nią nie jest, bo nie niesie życia, tylko śmierć.
Ojciec ziemski daje chleb i rybę, czyli pokarm zapewniający życie biologiczne. Ojciec niebieski daje to, co dobre, co rozwija i karmi życie duchowe. Natomiast ojciec kłamstwa pod pozorami chleba daje kamień, a pod pozorem ryby – węża, czyli coś, co może tamte rzeczy przypominać, jeśli się im nie przyjrzymy bliżej. To dotyczy nie tyle życia biologicznego, ile właśnie życia duchowego. Ojciec kłamstwa może chcieć zastąpić ożywczą moc modlitwy jednoczącej z Bogiem w coś, co ją przypomina, a tak naprawdę nią nie jest. Kusiciel, opierając się na naszej naturze, może nas zwodzić, dając poczucie zadowolenia z czegoś, co przypomina modlitwę, ale nią nie jest, czyli nie jednoczy nas z Bogiem. To ów symboliczny kamień w miejsce chleba, którym mamy się karmić na modlitwie.
Ten aspekt życia modlitwy omawia św. Ignacy w regułach rozeznawania duchowego drugiego tygodnia. Poucza w nich, że zły duch, udając anioła światłości, potrafi nawet podsuwać dobre i święte myśli dostrojone do duszy sprawiedliwej, a potem, stopniowo, stara się postawić na swoim, przywodząc duszę w swoje podstępne i przewrotne zamiary (por. ĆD 332). Święty Ignacy radzi zatem, by zwracać uwagę na przebieg swoich myśli: jeżeli w przebiegu poddawanych nam myśli dochodzi się ostatecznie do jakiejś rzeczy złej lub rozpraszającej albo nawet mniej dobrej niż ta, którą dusza przedtem miała zamiar zrobić, lub jeśli ją osłabia, niepokoi albo zakłóca, odbierając jej wyciszenie i spokój, które przedtem posiadała, jest to jasny znak pochodzenia takiej myśli od złego ducha (por. ĆD 333). Potrzeba więc czuwania i kontrolowania myśli. Od złego ducha pochodzi bowiem nie tylko zło, ale także mniejsze dobro!
***
Rady Jezusa w Kazaniu na Górze dotyczące modlitwy znajdują swoje odbicie w Ćwiczeniach duchowych św. Ignacego. Tak jak Jezus pragnął ukształtować duchowość swoich uczniów, podobnie św. Ignacy chciał kształtować duchowość swoich uczniów. Zarówno Jezus, jak i św. Ignacy przekazują to, czego sami doświadczyli i co pomagało im w pogłębianiu ich osobistej relacji z Bogiem. Uczą, że potrzebne jest do tego odsunięcie się od osób i codziennych spraw. Ważne jest też, by Boga nie tyle zagadywać, ile wsłuchać się w to, co On ma nam do przekazania, uważając przy tym, by nie dać się zwieść ojcu kłamstwa, który pragnie naszą relację z Bogiem zakłócić lub przynajmniej ją osłabić.
Przypis
[1] Por. Św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, Kraków 2002. Dalej: ĆD.