Według danych z paszportu, mając dwadzieścia sześć lat, mierzył około 170 centymetrów wzrostu; włosy, brwi i zarost miał blond; czoło, nos i usta – normalne, cerę jasną. Jak zgodnie podkreślają współcześni mu, ubierał się z wyszukaną elegancją, ale bez ostentacji. Otaczał się pięknymi przedmiotami, lecz nigdy w nadmiarze. Jego maniery były nienaganne, a sposób bycia sprawiał, iż uznawano go za ozdobę najprzedniejszych paryskich salonów, w których traktowano go jak księcia krwi. Fryderyk Chopin – syn ubogiej polskiej szlachcianki i wnuk jeszcze biedniejszego francuskiego kołodzieja…
Dwusetna rocznica urodzin wielkiego kompozytora owocująca ogłoszeniem roku 2010 Rokiem Chopinowskim spowodowała wzrost zainteresowania zarówno dziełem, jak i osobą Fryderyka Chopina. Powiedzieć wprawdzie można, że to zainteresowanie i wcześniej było znaczne i nieustające. Dowodem na to jest choćby słynna opinia Artura Rubinsteina wyrażona przez niego w przedmowie do książki Kazimierza Wierzyńskiego poświęconej Chopinowi. Genialny pianista pisze: „Ten najbardziej narodowy z kompozytorów jest jednocześnie najbardziej uniwersalny. […] Podbój każdego audytorium przez muzykę Chopina jest naprawdę czymś fenomenalnym. Spotkałem się z niezrozumieniem Bacha w pewnych środowiskach, z małym wzięciem Mozarta we Włoszech, z dziwną antypatią do Brahmsa w krajach łacińskich, z niechęcią do Czajkowskiego we Francji. Chopin króluje wszędzie”1. Sądzę jednak, że gdyby nie Rok Chopinowski, literatura poświęcona kompozytorowi nie wzbogaciłaby się o kilka niezwykle cennych prac rzucających nowe światło na postać kompozytora i jego epokę, pozwalających lepiej, choć przecież nigdy do końca, zrozumieć fenomen jego twórczości niezmiennie poruszającej słuchaczy. Na czym więc polega ta tajemna moc wciąż żywej muzyki Fryderyka Chopina?
Osobowość twórcy
Mimo iż niektórzy uważają, że nie należy utożsamiać twórcy z jego dziełem, w przypadku naszego kompozytora ten związek wydaje się wyjątkowy. Jest to tym ciekawsze, że analiza osobowości Chopina oraz jego muzyki wykazuje stałą ich dwoistość, uporczywą jedność przeciwieństw. Jak stwierdza między innymi prof. Irena Poniatowska, od lat zajmująca się Chopinem, tego czołowego przedstawiciela romantyzmu charakteryzowały cechy będące tegoż romantyzmu zaprzeczeniem. Jedną z nich – chyba podstawową – było wspomniane na początku zachowywanie w każdym życiowym poczynaniu klasycznego umiaru, wręcz niechęć do manifestowania uczuć, o czym świadczą rozliczne świadectwa współczesnych mu. Zafascynowany Chopinem Franciszek Liszt twierdził, iż kompozytor bronił dostępu do sanktuarium swojej duszy. Irena Poniatowska pisze: „Chopin był mistrzem dystynkcji, umiaru i taktu”2. A dalej: „Istotną cechą osobowości Chopina była jego szczerość w sprawach sztuki, nie znosił fałszu”3. I jeszcze: „Miernoty nie cierpiał, także w ludziach”4. Jedynie w listach Fryderyka do rodziny i przyjaciół tu i ówdzie pojawia się ton bardziej osobisty.
Sprzeczną z pojęciem rozwichrzonego romantycznego ducha była też wręcz rzemieślnicza cyzelacja przez kompozytora swoich dzieł. Pomysły muzyczne rodziły się często w trakcie improwizacji, przybierały wykończoną, zamkniętą – zdawałoby się – postać. Jednak po tym pierwszym zaistnieniu utworu rozpoczynała się żmudna praca nad nadaniem mu możliwie najdoskonalszej postaci, owocująca niejednokrotnie kilkoma wersjami tej samej muzycznej myśli. Co również stwierdza zgodnie otoczenie Chopina, był on bardzo pracowity, a komponowanie poczytywał jako swój obowiązek – przypominał w tym Johanna Sebastiana Bacha. Obowiązek, który spełniał, jeśli tylko zdrowie mu na to pozwalało.
Dom rodzinny
Ten solidny stosunek do życia kompozytor wyniósł z domu. Jego rodzice, Justyna i Mikołaj Chopinowie, musieli być osobowościami nieprzeciętnymi, jeśli w dość krótkim czasie po osiedleniu się w Warszawie znaleźli się wśród miejscowej elity, a prowadzona przez nich pensja cieszyła się wielkim wzięciem. Jak pisze jeden z pensjonariuszy, Eugeniusz Skrodzki, „przyczyną wziętości tej pensji była niezmierna pieczołowitość i dbałość o zdrowie chłopców, dobre ich odżywianie, czystość i moralność, a przy tym dobry kierunek i nadzór naukowy. Szczególnie ustalona była opinia, że być u Szopena na pensji znaczyło to samo, co być wyżej cywilizowanym, czyli lepiej wychowanym od innych człowiekiem. […] Wszyscy, co wyszli z pensji Szopenów, zapewne potwierdzą tę moją o niej opinię”5.
Z domu rodzinnego, w którym panowała atmosfera wzajemnej miłości, wyniósł także Chopin potrzebę bliskiego mu i kochającego go otoczenia, którego niestety los go pozbawił. Blisko połowa życia spędzona na emigracji, mimo odnoszonych sukcesów, zabarwiona była smutkiem i żalem. W Boże Narodzenie 1830 roku spędzane w Wiedniu, w kilka miesięcy po wyjeździe z kraju, po wizycie w katedrze św. Stefana pisze do przyjaciela Jana Matuszewskiego: „Cicho było – czasem tylko chód zakrystiana zapalającego kagańce w głębi świątyni przerywał mój letarg. Za mną grób, pode mną grób… Tylko nade mną grobu brakowało. Ponura roiła mi się harmonia… Czułem więcej niż kiedy osierociałość moją”6. A rok później do Tytusa Woyciechowskiego: „Nie uwierzysz, jak mi smutno, że nie mam się komu wyjęzyczyć. […] Znajomości mam po uszy, ale z nikim razem westchnąć nie mogę”7. I słynne frazy z listu do Juliusza Fontany z 1841 roku: „Dziś skończyłem Fantazję – i niebo piękne i smutno mi na sercu – ale to nic nie szkodzi. Żeby było inaczej, może by moja egzystencja nikomu na nic się nie przydała. Schowajmy się na po śmierci”8.
Jedynym ukojeniem i najlepszym powiernikiem była dla niego muzyka i fortepian. Ograniczając się do tego jednego tylko instrumentu – a takie ograniczenie też nie licowało z panującą w owych czasach praktyką – doprowadził muzykę fortepianową do szczytów zarówno pod względem samej techniki kompozytorskiej, jak i wyposażenia ją w niespotykaną moc ekspresji. Nie ma przesady w opinii Balzaka, iż „Chopin wspaniały jest nie tyle muzyką, ile duszą, co staje się wyczuwalna, a przeniknęłaby do słuchaczów dzięki każdemu rodzajowi muzyki, nawet prostym akordom”9. A „dusza” ta przesycona była polskością.
Zakorzenienie w Polsce
Zakorzenienie w ludowej i narodowej muzyce polskiej Fryderyk Chopin zawdzięczał przede wszystkim matce, ale też własnym zainteresowaniom – jako dziecko chłonął muzykę w każdej postaci. Wpływ na jego zainteresowania miała także specyficzna atmosfera rozbudzenia aspiracji wolnościowych, w jakiej przyszło mu dorastać w przedpowstaniowej Warszawie. Fakt, iż pozostając za granicą, nie brał udziału w powstaniu listopadowym, w które zaangażowany był krąg jego przyjaciół, oraz związane z tym poczucie winy niespełnionego obywatelskiego obowiązku z pewnością przyczyniły się do ukierunkowania jego zainteresowań twórczych. W liście do Tytusa Woyciechowskiego z 1831 roku raz jeden zdradził, iż był to wybór świadomy. Zdanie: „Wiesz, ile chciałem czuć i po części doszedłem do uczucia naszej narodowej muzyki”10, świadczy też o pracy, jaką Chopin podjął, by – mówiąc językiem Norwida – to, co ludowe, podnieść do ludzkości.
Udało mu się to w pełni. Jego muzyka była i jest dla wszystkich czytelnym synonimem, ba, manifestem polskości. Franciszek Liszt mówił o Chopinie, że w swej muzyce uchwycił zmysł poetycki narodu. Balzac uważał, że Chopin jest bardziej polski niż Polska. Wilhelm von Lenz – pianista, Niemiec w służbie carskiej – posunął się jeszcze dalej, twierdząc, że Chopin był jedynym politycznym pianistą swego czasu, ponieważ komponował Polskę. A od tego już tylko krok do słynnej opinii Roberta Schumanna, że muzyka Chopina to armaty ukryte w kwiatach. Nic więc dziwnego, że gdy Mickiewicz pogrążył się w towiańszczyźnie, w Chopinie upatrywano jego następcę w przywództwie polskiej emigracji nad Sekwaną. A wspomniana już kilkakrotnie prof. Irena Poniatowska zauważa: „W polonezach Chopin dostraja się do tonu Mickiewicza, można powiedzieć, że wyprzedza idee Moniuszki, może też Sienkiewicza, grając na nucie zniewolenia Polski i dla pokrzepienia serc”11.
Na nic by się zdały jednak wszelkie starania, czego dowodem choćby liczni kompozytorzy podążający szlakiem Chopina, lecz nieobdarzeni takim jak on talentem, gdyby Fryderyk Chopin nie był w swych twórczych poczynaniach absolutnie szczery. Jego muzyka w każdym swym szczególe jest upostaciowaniem jego świata wewnętrznego. O tym świecie prof. Mieczysław Tomaszewski pisze, iż „jest to świat prześwietlony i promieniejący duchowością”12. Jeszcze wyraźniej formułuje to Irena Poniatowska: „Geniusz jest zawsze zagubiony między swoją wyobraźnią a egzystencją. Chopin dzieli się ze światem swoimi przeżyciami, pozwala w nie wejrzeć. Jego dzieła ciągle nabierają mocy i oddziałują na ludzi. Przemawiają językiem czułym i głębokim, wprawiają człowieka wrażliwego w stan poetycki, w którym uświadamia on sobie sens egzystencji i tęsknotę za nieskończonością”13.
A ludzka „tęsknota za nieskończonością” nie ma przecież końca.
Przypisy
1. K. Wierzyński, Życie Chopina, Białystok 1990, s. 10.
2. I. Poniatowska, Chopin. Człowiek i jego muzyka, Warszawa, 2009, s. 68.
3. Tamże, s. 72.
4. Tamże, s. 78.
5. Cyt. za: P. Mysłakowski, A. Sikorski, Fryderyk Chopin. Korzenie, Warszawa 2009, s. 261.
6. Cyt. za: M. Tomaszewski, Chopin. Człowiek, dzieło, rezonans, Poznań 1998, s. 50.
7. Cyt. za: tamże, s. 58.
8. Cyt. za: tamże, s. 93.
9. Cyt. za: J.J. Eigeldinger, Fryderyk Chopin, Warszawa 2008, s. 27.
10. Cyt. za: I. Poniatowska, Chopin. Człowiek i jego dzieło, Warszawa 2009, s. 104.
11. Tamże, s. 132.
12. M. Tomaszewski, Chopin. Fenomen i paradoks, Lublin 2009, s. 177.
13. I. Poniatowska, Chopin. Człowiek i jego dzieło, dz. cyt., s. 194.