Zaufał i nie zawiódł się

O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
Życie Duchowe • JESIEŃ 120/2024
Dział • Rozmowy duchowe
Św. Stanisław Kostka, kościół św. Andrzeja na Kwirynale, Rzym, fot. Józef Augustyn SJ

Co inspiruje cię w osobie św. Stanisława Kostki?

Marcin: W postaci św. Stanisława Kostki inspiruje mnie mo­tyw ucieczki przed rodzicami. To, że bardzo się im przeciwsta­wił, wybierając swoje powołanie. Przeżyłem coś podobnego. Też musiałem przeciwstawić się opinii bliskich, by wstąpić do Towarzystwa Jezusowego. Druga sprawa to rozstanie z do­mem czy środowiskiem, z którego człowiek się wywodzi. Ja również musiałem na własną rękę organizować sobie życie wbrew bardzo wielu rzeczom i przeciwnościom, przygotować się do życia w zakonie, co wiązało się z różnymi „próbami”, ale też z pewnym „przemieszczaniem się”. Święty Stanisław także musiał się „przemieszczać”. On z Polski do Rzymu, ja na terenie Polski.

Czy ucieczka z domu, aby wbrew woli rodziców wstąpić do zakonu, mogła się podobać Bogu?

Szymon: Mogła, ale nie musiała. Tak naprawdę tego nie wie­my. Z jednej strony, jeżeli wierzymy, a pewnie każdy z nas wie­rzy, że Stanisław Kostka został powołany przez Pana Boga, by wstąpił do jezuitów, to myślę, że Mu się podobało to, że Stani­sław wstąpił do tego zakonu, do którego go powołał. Ale mó­wiąc czysto teoretycznie, jeżeli Stanisław Kostka się pomylił i Pan Bóg miał inne plany co do jego życia, to tu ewidentnie należy zwrócić uwagę na czwarte przykazanie: „Czcij ojca swego i matkę swoją”.

To jednak tylko czysto teoretyczne rozmyślania, ponieważ wy­daje mi się, że Pan Bóg powołał św. Stanisława Kostkę do zako­nu i św. Stanisław postąpił zgodnie z Jego wolą, dzięki czemu, a może i przez to, jego działanie podobało się Bogu.

Jakub: Wydaje mi się, że w tym pytaniu bardzo ważne są słowa „podobało się”, ponieważ wiążą się one z pragnieniami, któ­re Stanisław miał w swoim sercu i za którymi poszedł mimo młodego wieku i wielu przeciwności. Natomiast, jeżeli nawet Pan Bóg nie powołał Stanisława albo Mu się to nie podobało, to jednak na przykładzie jego życia i świętości oraz tego, w jaki sposób Stanisław wstawia się za nami, możemy mówić wła­śnie o jego świętości. Myślę, że to pokazuje, że Pan Bóg może wykorzystać nawet nasze pochopne i być może nieroztropne decyzje do tego, by nas uświęcić, by uświęcić nasze życie.

Mateusz: To ciekawe, co Szymon powiedział o tym, że decyzja Stanisława mogła się Panu Bogu nie podobać. Wydaje się, że jak święty coś zrobił, to pewnie się to Bogu podobało. Może jed­nak faktycznie zrobił coś niedobrze, co niekoniecznie musiało się podobać Panu Bogu. Może mógł zrobić coś inaczej, może podjął zbyt pochopną decyzję. Matka Boża mówiła, by wstąpił do Towarzystwa Jezusowego, ale może miał trochę poczekać, a Ona przemówiłaby do serc jego rodziców, by zgodzili się na jego wyjazd, co byłoby zgodne z wolą Boga?

Z drugiej strony, czy zwłoka w realizacji woli Bożej nie przygasi­łaby tego „wewnętrznego ognia” Ducha Świętego? Czy i Maryja nie ruszyła z pośpiechem w góry? Stanisław przecież też musiał przejść przez góry. W jego wypadku były to wysokie i niebez­pieczne Alpy. Przeprawa skończyła się chorobą.

Ale znamy również inne przykłady świętych, jak św. Faustyna, której rodzice też nie chcieli wysłać do zakonu. Jej spowied­nik, o. Józef Andrasz SJ pisał w późniejszym czasie, że rodzice nie powinni sprzeciwiać się woli Bożej i jeżeli są przeciwko, to ważniejsze jest słuchać Boga aniżeli rodziców. Idąc tym tro­pem, wierzę, że to, co zrobił Stanisław, podobało się Panu Bogu.

Na czym polegała misja św. Stanisława Kostki, jakie były największe problemy w jej realizacji i jak je pokonywał?

Szymon: Misja Stanisława Kostki zaczęła się właśnie od tej trud­nej decyzji, którą musiał podjąć: czy sprzeciwić się rodzicom i uciec z domu, czy jednak zostać i nie do końca czuć się na swo­im miejscu. To była jego pierwsza misja, której moim zdaniem podołał dzięki swojej wytrwałości i dojrzałości mimo młodego wieku. Sprostał również późniejszym problemom, chociażby temu, że na początku musiał sprzątać dom zakonny jezuitów, by go w ogóle przyjęli. Nie został przyjęty od razu, tylko musiał sprzątać, ponieważ ojcowie chcieli go jeszcze bardziej zniechę­cić. Tak interpretuję to, jak go potraktowali – chcieli go „po­rządnie” wypróbować.

Jak Stanisław pokonywał te trudności? Można powiedzieć, że w sposób bardzo mądry: potrafił na spokojnie wszystko prze­myśleć, mimo swojej pierwszej, bardzo chaotycznej decyzji.

Jakub: Ojciec Stanisława miał wpływy nie tylko w Polsce, ale tak­że w Niemczech, więc jezuici nie chcieli go przyjąć do niemiec­kiego nowicjatu, podobnie w Wiedniu. To z pewnością było jedną z trudności, jakie napotkał na drodze w realizacji swojej misji.

Poza tym od samego początku sposób, w jaki żył Stanisław i w jaki odnosił się do innych, był bardzo radykalny. To mo­gło inspirować, ale też niejednego zniechęcić do niego. Kolej­ną rzeczą może być cierpienie, które towarzyszyło mu już od młodego wieku. Z pewnością było ono trudne do przyjęcia, szczególnie że miał przed sobą całe życie, swoje plany i ma­rzenia, a jednak Pan Bóg powołał go właśnie do takiej, a nie innej misji. Co ważne – jego śmierć poruszyła cały Rzym i była wielkim świadectwem.

Myślę też, że w jakiś sposób świadectwo jego życia, ale i od­danie czy pokazanie, że można żyć w radykalny sposób, po­dejmować decyzje bezkompromisowo, jest tą jego misją, któ­ra wciąż trwa, pokazuje drogę przez życie także nam i wciąż inspiruje.

Mateusz: Stanisław Kostka miał w swoim życiu wiele trudnych doświadczeń. Najpierw problemy z rodzicami, potem spotkanie z bratem, który chciał go odwieść od jego misji, co jest podob­ne do doświadczenia św. Ignacego Loyoli, potem wspomniana przeprawa przez Alpy, zmierzenie się z chorobą i pielgrzymka do Rzymu. Dziś może wydawać się to szczególnie trudne, a co dopiero w tamtych czasach. My możemy wsiąść do samochodu czy autobusu, Stanisław Kostka musiał marznąć na wozie. Lata spędzone w Rzymie też nie były dla niego zbyt łatwe. Moim zda­niem najtrudniejszą decyzją była dla niego ta o wyruszeniu, bo kiedy wyruszysz, to już idziesz.

W kim św. Stanisław pokładał ufność? W czym się to przejawiało?

Szymon: Zacznę od odpowiedzi na pytanie, w kim i w czym nie pokładał ufności, a może raczej jego ufność była niepeł­na. Skoro uciekł z domu, to nie mógł mieć w pełni ufności, oparcia i poczucia bezpieczeństwa u rodziców. Gdyby je miał, nie musiałby uciekać. Można by nawet rzec, że nie musiałby się ukrywać. Odpowiedź na pytanie, w kim tę ufność pokła­dał, będzie bardzo banalna i oczywista. Z pełnym przekona­niem mogę powiedzieć, że św. Stanisław Kostka miał ufność w Bogu, w Boży plan na jego życie i że chciał oddać się w pełni otrzymanej misji. Niczego się nie bał, bo wiedział, że tak na­prawdę to nic mu nie grozi.

Jakub: Myślę, że św. Stanisław największą ufność pokładał w Bogu, ale ze względu na szczególny rys jego duchowo­ści, którym na pewno była maryjność, od samego począt­ku pokładał ufność także w Maryi. Ta ufność była w nim i go prowadziła.

Mateusz: Zgadzam się z wami, że w Bogu i Marii. I chyba tyle. Pewnie można by dodać jeszcze to, że nie zaufał pieniądzom, sławie, bezpieczeństwu, ale temu, co powiedziała mu Matka Boża, kiedy został uzdrowiony i gdy objawiła mu się z dzieciąt­kiem Jezus: że ma wstąpić do Towarzystwa Jezusowego. Poszedł za tym słowem, zaufał mu. Nie tyle swojemu doświadczeniu, co słowu Matki Bożej, doświadczeniu Boga. Temu zaufał i nie zawiódł się.

Jakie cechy możemy przypisać św. Stanisławowi Kostce, biorąc pod uwagę jego życie?

Jakub: Zdecydowanie odwagę i wytrwałość, konsekwentne dą­żenie do celu, dla którego był w stanie zrobić nawet coś, co wydawało się nierozsądne. Przychodzi mi też na myśl szaleń­stwo. Duża ufność, nadzieja i patrzenie na przyszłość w szero­kiej perspektywie.

Szymon: Dodałbym do tego ponadprzeciętną dojrzałość w tak młodym wieku. To, że potrafił podjąć tak odważną decyzję, po­szedł za nią w pełni i do końca życia jej nie żałował. Takie podejmowanie decyzji, ale też liczenie się z jej konsekwencjami jest bardzo dojrzałe.

Mateusz: Wytrwałość, wiara, zapatrzenie w świętość, wybór dobra. To wzór – jest kimś, kogo warto naśladować.

Czy św. Stanisław Kostka jest wzorem dla dzisiejszej młodzieży?

Jakub: Święty Stanisław Kostka zdecydowanie nie jest wzorem dla dzisiejszej młodzieży. Jest raczej wzorem dla młodych do­rosłych, którzy rozpoczynają życie na własny rachunek i podejmują pierwsze samodzielne decyzje.

Okres dojrzewania nieco się dziś przesunął w porównaniu z czasami, w których żył i dorastał św. Stanisław. Dlatego jego przykład często jest niezrozumiały dla współczesnej młodzie­ży. Mają obraz Stanisława, który jest bardzo grzeczny, ułożony, trochę jak z obrazka, natomiast często nie dostrzegają, że jest prawdziwy, z krwi i kości i że podjął taką odważną decyzję. Mło­dzież dzisiaj nie ma takich problemów, nie zajmuje się tym, to dla nich kwestie odległe, bo większość rzeczy ma pod dostat­kiem. Kiedy natomiast wchodzimy w okres dorosłości, stajemy się młodymi dorosłymi, to się zmienia. Stajemy się wówczas odpowiedzialni sami za siebie. Dlatego uważam, że św. Stani­sław Kostka jest patronem młodych dorosłych.

Szymon: Moim zdaniem Stanisław Kostka nie jest wzorem dla dzisiejszej młodzieży, przede wszystkim dlatego, że młodzi go nie znają. Tak podpowiada mi moje życiowe doświadczenie, cho­ciaż krótkie. Tak naprawdę, gdyby nie ojcowie jezuici, to bym nie znał takiego świętego jak Stanisław Kostka. Nie słyszałem o nim ani w szkole, ani w parafiach diecezjalnych czy w innych zako­nach. Jedyne miejsce, w którym o nim usłyszałem, to właśnie Towarzystwo Jezusowe. Wydaje mi się, że to główny problem. Święty Stanisław nie jest wzorem dla dzisiejszej młodzieży, bo dzisiejsza młodzież go nie zna.

Myślę jednak, że gdyby młodzi go poznali, gdyby się chociaż tro­chę zaciekawili jego życiem, to może nawet spora część z nich odnalazłaby w nim swoją bratnią duszę. Niekoniecznie w kon­tekście wielkiej pobożności, ale na poziomie bardziej ludzkim mogliby się z nim utożsamiać. Dzięki temu mógłby też być dla nich wzorem, patronem i inspiracją.

Mateusz: Czy jest wzorem? Myślę, że niestety jest mało znany, a jest w nim duże bogactwo. Warto o tym mówić, by w swo­im życiu wybierać Pana Boga, jeszcze w młodości, zanim popełni się różne błędy, zrobi się różne głupoty z powodu swojej nieświadomości. Człowiek, który nie idzie za Panem Bogiem, może wpaść w różne kłopoty i uwikłać się w różne sprawy, których później może żałować. A im wcześniej opo­wie się człowiek za Bogiem, wybiera Go od samego począt­ku, wiernie za Nim idzie, to wierzę, że to może być prosta droga do świętości.

Jak szybko można osiągnąć tak wysoki poziom świętości? Być tak naprawdę blisko z Bogiem, zbudować tę relację bliskości? Im szybciej wybierzesz Pana Boga, tym lepiej i tym lepsze bę­dzie twoje życie. Oczywiście świętość jest wielką łaską i tylko od Boga zależy, ile komuś jej udzieli. Pan Bóg ma dla każdego właściwy czas i miejsce na spotkanie, może na nawrócenie, ale im szybciej się nawrócimy, tym lepiej.

Co zrobić, by św. Stanisław Kostka stał się nieco bardziej znany wśród młodzieży?

Mateusz: Można na przykład mówić o nim przy okazji naszych akcji powołaniowych czy załączyć jakąś informację o nim na je­zuickiej stronie internetowej. Można też po prostu mówić o nim tam, gdzie akurat jesteśmy. Pamiętać o tym, że jest naszym pa­tronem, modlić się za jego wstawiennictwem, mieć z nim rela­cję. Może podczas medytacji porozmawiać z nim w rozmowie końcowej? Zapytać, na przykład, co myśli o naszym nowicjacie. Może przyjdzie nam poruszenie w tej sprawie, jakaś myśl? Kto wie? Ważne, by modlić się do niego, pamiętać o jego wstawiennictwie i pokazywać, że jest obecny.

Jezuici w Gdyni mieszkają na Wzgórzu Kostki. To też dobra for­ma promocji. Na całym świecie są też liczne dzieła, między in­nymi szkoły, jego imienia, to też dobra forma.

Jakub: Uważam, że dobrą rzeczą byłoby też po prostu w róż­nych sytuacjach przywoływać jego postać, bo dzieła są, nazwy ulic również. Możemy też o nim pisać, tworzyć, natomiast bezpośrednia rozmowa z drugim człowiekiem wydaje mi się naj­cenniejsza, by tej jednej spotkanej osobie powiedzieć właśnie o Stanisławie lub jakoś do niego nawiązać.

Szymon: Moim zdaniem należy nakręcić film. Amen.

Marcin: Święty Stanisław pochodził z miejscowości Rostkowo, małej wsi położonej na Mazowszu, koło Przasnysza. To poka­zuje, że powołani do świętości możemy być z każdego miejsca na świecie. I z Rostkowa, i z Przasnysza, i z każdej innej miejscowości.