Rozmowa duchowa

Życie Duchowe • LATO 99/2019
Dział • Temat numeru
Fot. Józef Augustyn SJ

Bardzo często w trudnościach, które przeżywamy, potrzebujemy kogoś, kto nas wysłucha, pocieszy, kto będzie rozumiał kontekst naszej sytuacji i podzieli się swoim życiowym doświadczeniem. Przyjaciel, nauczyciel, terapeuta czy ktoś z rodziny może nam pomóc zobiektywizować nasze przeżycia, ponazywać uczucia, odnaleźć sedno problemu, z jakim się mierzymy. Kiedy jednak mówimy o rozmowie duchowej, warunkiem, który wysuwa się na pierwszy plan, jest jej charakter duchowy. To Jezus ma być w centrum tego spotkania. Co jednak jeszcze bardziej istotne, Bóg powinien być w centrum życia osób zaangażowanych w tę rozmowę. Nie chodzi tu bowiem o rozważania teologiczne czy doktrynalne, ale o doświadczenie żywego Boga, z którym pragniemy mieć coraz głębszą relację. To bardzo jasno pokazuje, jaki jest cel, i skłania nas do tego, by w razie oddalania się od tematu zadać to najważniejsze pytanie: „A co na to Pan Jezus?”.

Rozmowa duchowa może być pojęciem bardzo szerokim. Podstawową przestrzenią do jej prowadzenia jest relacja towarzyszenia duchowego, kiedy jedna osoba przychodzi do drugiej, by podzielić się swoim doświadczeniem spotkania z Bogiem. Równie dobrze jednak rozmowa duchowa może odbywać się podczas sakramentu pokuty, między przyjaciółmi, we wspólnocie czy między osobami, które spotkały się w jakimś kontekście religijnym.

Doświadczenie duchowe

Zanim dojdzie do rozmowy, czy to w ramach kierownictwa duchowego, czy w jakiejkolwiek innej formie, sprawą najważniejszą jest sam fakt doświadczenia spotkania z Bogiem. Szczególnie dla osób, które zaczynają swoją duchową przygodę, właśnie przygotowanie do rozmowy może się okazać najbardziej owocne. Perspektywa, w której będziemy musieli ubrać w słowa to, co przeżywamy, skłania nas do uporządkowania myśli, zebrania naszych poruszeń i sformułowania tego w sposób zrozumiały dla drugiej osoby.

Równie ważne jest doświadczenie duchowe osoby, której zadaniem podczas rozmowy jest słuchanie. Powinna ona być w nieustannym kontakcie z Duchem Świętym, bo to właśnie na bazie tej relacji może ona być gotowa, by stać się wsparciem dla drugiej osoby, by nieść wraz z nią trud poszukiwań prawdziwego Boga. Parafrazując św. Pawła, można powiedzieć: „Gdybym przeczytała wszystkie mądre książki i miała kilkanaście lat doświadczenia, a miłości bym nie miała, nikomu bym nie pomogła”. Oczywiście wiedza i doświadczenie są ważne, ale ostatecznie najważniejsze będzie to, na ile sama umiem kochać, rozeznawać i patrzeć z perspektywy Bożej, a nie tylko po ludzku.

Iść obok

Coraz rzadziej w odniesieniu do rozmów duchowych używamy słowa „kierownictwo”, bo powoli zastępowane jest ono słowem „towarzyszenie”. To jasno pokazuje kierunek, w którym Duch Święty prowadzi swój Kościół. Nie chodzi o to, że ten bardziej doświadczony i mądrzejszy ma kierować tym, który jeszcze niewiele wie o życiu, ale raczej o proces, w którym jeden grzesznik towarzyszy drugiemu, by razem zbliżać się do Boga. To wymaga postawy pokory zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Wzorem na tej drodze może być dla nas sam Jezus, który idąc z uczniami do Emaus, cierpliwie wyjaśnia im pisma, nie mówiąc ani słowa o tym, że powinni wracać do Jerozolimy. To, czego doświadczają, to gorące serca, rozpalone przez szerszą perspektywę, która została im zarysowana. Rodzi się w nich pragnienie, nie wynikające z autorytetu Mistrza, którego jeszcze przecież nie rozpoznali, ale z głębokiej tęsknoty za Bogiem. Dopiero ona prowadzi ich do podjęcia konkretnych decyzji i ostatecznie powrotu do wieczernika.

Iść obok oznacza nie wybiegać przed drugą osobę z gotowymi rozwiązaniami, ale cierpliwie poszukiwać wraz z nią tego, co będzie najlepszą dla niej drogą na dany moment. Czasami bardzo trudno powstrzymać się od sugerowania tego, co wydaje się oczywiste, szczególnie jeśli już po raz kolejny jesteśmy świadkami podobnych schematów u innych. Cierpliwość i pokora są jednak konieczne, aby każda osoba mogła przejść własny proces duchowy i abyśmy nie przesłonili Bożego planu swoimi pomysłami.

Niepowtarzalność każdego człowieka

Jeśli chcemy towarzyszyć komuś podczas duchowej wędrówki, musimy mieć świadomość, że stajemy na świętej ziemi bardzo osobistego doświadczenia, do którego zostajemy zaproszeni. Decyzja o otwarciu swojego serca i podzieleniu się najbardziej intymną częścią siebie jest wyrazem ogromnego zaufania, którego nie wolno nadużyć. Powinniśmy cały czas przypominać sobie o tym, że sposób, w jaki druga osoba komunikuje się z Panem Bogiem, może być diametralnie inny od tego, który my znamy i rozumiemy. Warto więc dzielić się swoim sposobem przeżywania relacji z Jezusem, ale tylko po to, by pokazać inną perspektywę i poszerzyć horyzont patrzenia. Nie wolno nam niczego narzucać czy uważać za lepsze, szanując zawsze tajemnicę spotkania Stwórcy ze swoim stworzeniem.

W Konstytucjach mojego Zgromadzenia zakonnego (dokument, który mówi o tym, co dla nas najważniejsze jako Sióstr Najświętszego Serca Jezusa) czytamy: „Do drugiego człowieka jako do istoty niepowtarzalnej podchodzić będziemy z wiarą, z szacunkiem, prostotą i serdecznością, z pokorą, która pogłębia w nas zdolność przyjmowania, i zawsze z nadzieją, bo pewne jesteśmy mocy Boga, która działa w każdym z nas”. Słuchając drugiej osoby, warto zdać sobie sprawę, że to właśnie ta moc Boga w niej jest darem i skarbem do odkrycia. Naszym zadaniem jest wydobycie jej na światło dzienne i sprawienie, że będzie mogła się rozwijać.

Przyjaźń duchowa

Rozmowa duchowa nie musi odbywać się tylko w kontekście formalnego towarzyszenia. Dwoje ludzi pragnących w swoim życiu podążać za Jezusem może dzielić się doświadczeniem Boga bardzo spontanicznie. Naturalne jest, że zamiast rozmawiać o pogodzie, zgłębiać będą meandry przeczytanych duchowych lektur albo opowiedzą sobie o tym, co usłyszeli na modlitwie. To wzajemne inspirowanie się i wspólne kroczenie drogą wiary może dotyczyć małżonków, przyjaciół, rodzeństwa czy choćby relacji we wspólnocie zakonnej.

Przyjaźń duchowa to relacja, która przypomina nam o wierności Boga. Wobec zaufanej osoby możemy być całkowicie sobą i jednocześnie doświadczyć bezwarunkowego przyjęcia i zrozumienia. To pomaga nam pokonywać swoje słabości i odważniej mierzyć się z potyczkami duchowymi. Zarazem jest to ogromne wyzwanie, bo również my sami stajemy się przekaźnikami Bożej miłości dla umocnienia drugiej osoby – czasem w postaci czułej obecności, a czasem braterskiego upomnienia.

Przez duchowego przyjaciela Pan Bóg może przemawiać również do nas samych. Doskonałym przykładem takiego działania jest relacja Józefa i Maryi. To Maryja była główną bohaterką w planie Bożego Wcielenia i to Jej pierwszej objawił się Archanioł Gabriel. Później jednak równie mocno, jak swojemu własnemu doświadczeniu, musiała zaufać mężowi, bo tylko Józef otrzymał jasne wskazówki, że ma uciekać z rodziną do Egiptu. Często towarzysząc drugiej osobie i słuchając jej dzielenia, niespodziewanie otrzymujemy odpowiedź na pytanie, które od dłuższego czasu nie dawało nam spokoju, rozjaśnia się sprawa, która wydawała się nie do rozwiązania, albo Bóg przypomina nam o prawdzie, o której zdążyliśmy zapomnieć.

Kiedy spojrzymy na historie świętych, zobaczymy, że wielu z nich znało się nawzajem. Czasami mówimy nawet, że szli do nieba „parami”. Relacje, w których mogli dzielić się doświadczeniem Boga, sprawiały, że szybciej do Niego zdążali, a podobne patrzenie na rzeczywistość powodowało, że doskonale się rozumieli i wspólnie odmieniali oblicze Kościoła w czasach, w których żyli. Sam Jezus też miał swoich przyjaciół. Głębokie więzi łączyły Go zapewne z Janem Chrzcicielem. Choć tak bardzo różnie żyli w codzienności i tak różne mieli misje do wykonania, zapewne na poziomie duchowym rozumieli się doskonale i byli dla siebie wsparciem w trudnościach. Osobami niezwykle bliskimi Jezusowi byli też Jego przyjaciele z Betanii. Możemy przypuszczać, że to właśnie tam Jezus uczył się tego, kim jest i w jaki sposób ma przekazywać światu Dobrą Nowinę od Ojca. Maria wiedziała, jak ważne jest słuchanie Zbawiciela, gdy siedziała u Jego stóp mimo niezadowolenia swojej siostry Marty. On był niewątpliwie jej Mistrzem. To jednak jej głęboka duchowa intuicja podpowiedziała, by namaścić Go przed męką, rozlewając drogocenny olejek. Czyż nie stało się to później inspiracją dla gestu umycia nóg, który Jezus wykonał wobec uczniów podczas Ostatniej Wieczerzy?

Duchowe spotkania

Możliwość przeprowadzenia rozmowy duchowej może wykraczać też poza kontekst trwałej przyjaźni i dotyczyć osób, które spotkały się chociażby podczas spotkania wspólnoty w duszpasterstwie, na festiwalu chrześcijańskim czy rekolekcjach. Czasem będzie to przestrzeń specjalnie dedykowana, na przykład w postaci tak zwanych grupek dzielenia, ale równie dobrze mogą to być luźne rozmowy w przerwie na kawę, które zejdą na głębszy poziom i dotkną relacji z Bogiem. Im większą część naszego życia wypełnia przyjaźń z Jezusem, tym bardziej naturalne będzie, że w naszych rozmowach pojawią się duchowe tematy. Sami będziemy chcieli dzielić się tym, co dla nas najważniejsze, ale też z radością słuchać będziemy o tym, jak Pan Bóg działa w życiu innych ludzi.

Warto w tym wątku wspomnieć, że w takim rozumieniu rozmowy duchowej nie będzie nią spotkanie z osobą niewierzącą lub wątpiącą. Chociaż podczas dawania świadectwa czy innej formy ewangelizacji możemy również dzielić się naszym doświadczeniem Boga, zabraknie wtedy ważnego elementu, którym jest spojrzenie z perspektywy osoby słuchającej Ducha Świętego. Tylko w takim wypadku spotkanie będzie nas koncentrowało na Jezusie i pozwoli poszerzyć nasz sposób patrzenia na rzeczywistość duchową.

Wspólnotowe rozeznawanie

Rozmowa duchowa może też zostać podjęta przez konkretną wspólnotę – zakonną lub świecką – która pragnie szukać woli Bożej w jakiejś sprawie. W takim wypadku spotkanie nie będzie polegać tylko na wymianie myśli i argumentów, ale oprze się na owocach indywidualnej modlitwy każdego z członków wspólnoty. Przy prowadzeniu tego rodzaju rozmowy ważne jest zadbanie o odpowiednią przestrzeń na wypowiedzenie się każdej osoby. Wtedy nie pominiemy „cichych głosów”, które mogłyby nie zostać usłyszane w ogólnej dyskusji, gdzie rządzi prawo głośniejszego. Taka forma poszukiwania wspólnej drogi jest bardzo cenną pomocą, bo pozwala Duchowi Świętemu mówić do nas na różne sposoby i odkrywać perspektywy, które byłyby przed nami zakryte, gdybyśmy nie wysłuchali tego, co inni mają do powiedzenia. Różnorodność we wspólnocie może być ogromną siłą i chronić nas przed patrzeniem na świat przez pryzmat własnych zachcianek.

Prowadzenie duchowych rozmów, w którymkolwiek z przedstawionych kontekstów, nie jest sprawą lekką i przyjemną. Prościej jest porozmawiać niezobowiązująco o sytuacji społecznej, widzianym filmie czy planach na wakacje, niż opowiedzieć o swoich duchowych odkryciach. Odsłonięcie się przed innymi może nas wiele kosztować, ale z pewnością zbierać będziemy liczne owoce kolejnych takich rozmów i szybko przekonamy się, że warto, by było ich coraz więcej.