Jestem siostrą zakonną z trzydziestoletnim stażem życia zakonnego. Pragnienie odprawienia miesięcznych rekolekcji ignacjańskich zrodziło się we mnie kilka lat temu. W tym czasie moja Mama ciężko chorowała. Kiedy w styczniu 2012 roku odeszła do Domu Ojca, pragnienie odprawienia rekolekcji odżyło we mnie na nowo. Po uzyskaniu zgody ze strony władz zakonnych i urlopu w pracy zgłosiłam się do Domu Rekolekcyjnego w Czechowicach-Dziedzicach z prośbą o przyjęcie na cztery tygodnie Ćwiczeń duchowych. Teraz, po odbyciu rekolekcji, widzę, że życie smakuje mi inaczej. Zaczynam w większym stopniu dostrzegać sens tego, co mnie spotyka. Nie tylko tego, co dobre i przyjemne, lecz także tego, co trudne i bolesne. Moje serce wypełnia ogromna wdzięczność Bogu i ludziom za to, że mogłam uczestniczyć w tych rekolekcjach.
Rozum i serce
Trzydziestodniowe rekolekcje to nie był dla mnie łatwy miesiąc. Doświadczyłam wielu zmagań, zwłaszcza gdy trzeba było po raz kolejny dotknąć tego, co w życiu trudne i bolesne. Towarzyszyło mi jednak nieustanne przekonanie, że to ma sens. Był to czas głębszego poznania siebie i Pana Boga, czas schodzenia z poziomu intelektu na poziom serca. Na poziomie rozumu wiele spraw miałam już poukładanych, ale po raz kolejny okazało się, że droga z poziomu rozumu do poziomu serca jest daleka.
Bardzo ważnym doświadczeniem rekolekcji, kiedy z mojego serca zaczęły ulatniać się różne „toksyny”, było stwierdzenie, że Pan Bóg naprawdę może być najważniejszy w moim życiu, że wszystko jest dla Niego, przez Niego, w Nim i z Nim. Na poziomie rozumu to prawda oczywista, ale w codzienności życia tak wiele różnych spraw jest dla nas tak „ważnych”, że Pan Bóg wcale nie jest najważniejszy.
A przecież to Bóg Stwórca nas zapragnął i stworzył do relacji z sobą. Człowiek jest stworzony do budowania relacji z Bogiem. Jak bliskie stały się Jego słowa z Księgi Proroka Izajasza skierowane do człowieka, do mnie: „Miłość moja nie odstąpi ciebie”, „Wezwałem cię po imieniu; tyś moja”, „Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach”, „Droga jesteś w moich oczach”, „Nie lękaj się, bo jestem z tobą”.
Poznanie siebie
Kolejnym bardzo ważnym rekolekcyjnym odkryciem było poznanie siebie. W rozważaniu o dwóch sztandarach mogłam z pomocą kierownika duchowego w sposób konkretny określić, co jest moim bogactwem, a co siecią, która utrudnia mi pójście za Jezusem w całkowitej wolności serca.
Poznanie siebie bez poznania Boga byłoby jednak bardzo trudnym doświadczeniem, często wręcz nie do uniesienia. I tutaj Jezus po raz kolejny przyszedł mi z pomocą. W trzecim tygodniu podczas kontemplacji, patrząc na ogromny krzyż, doświadczyłam bardzo mocno, że Jezus na krzyżu nie jest kimś słabym, zniszczonym, pokonanym. Jezus na krzyżu okazał się Mocarzem, kimś, kto dobrowolnie bierze krzyż na swoje ramiona z posłuszeństwa Ojcu i z miłości do każdego człowieka, z miłości do mnie.
To był moment kluczowy w moich rekolekcjach. Do tej pory tak bardzo broniłam się przed doświadczaniem trudności, cierpienia, skrzywdzenia, przed doświadczeniem krzyża. Nie potrafiłam w pełnej wolności odmówić modlitwy ofiarowania w drugim tygodniu: „Chcę i pragnę i taka jest moja dobrze rozważona decyzja, jeśli to tylko jest ku Twojej większej służbie i chwale, naśladować Cię w znoszeniu wszystkich krzywd i wszelkiej zniewagi i we wszelkim ubóstwie tak zewnętrznym, jak i duchowym” (Ćd 98).
Nagle zrozumiałam, że krzyż i cierpienie są nieodłącznym elementem życia. Zrozumiałam, a raczej bardzo mocno doświadczyłam nowego obrazu Boga. Bóg nie pragnie mojego cierpienia. Bóg nie jest tyranem, który daje mi tylko krzyż. Stworzył przecież świat pełen harmonii, piękna i pokoju. To zły duch zniszczył wszystko. To z powodu grzechu pierworodnego zło weszło na świat i w moje życie. Bóg Ojciec dał nam Jezusa, aby był z nami, również w tym, co trudne i bolesne. To Jezus pomaga mi dźwigać krzyż codzienności i uczy, jak żyć.
Spojrzenie Jezusa
Inny ważny owoc moich rekolekcji to ogromne pragnienie, by być coraz bliżej Jezusa, ponieważ tylko z Nim mogę się Go uczyć. Mogę się uczyć Jego uczuć i utożsamiać się z nimi. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale w czasie rekolekcji często towarzyszyły mi, i nadal towarzyszą, słowa: „Przed Tobą jest dal”, „Ja będę z Tobą”, „Ze Mną dasz radę”, „Beze Mnie nic uczynić nie możecie”.
Być blisko Jezusa! Kiedy zaczynała się męka Jezusa, Piotr „stał daleko”. Skutkiem tego było trzykrotne zaparcie się Jezusa. Bycie blisko Jezusa zobowiązuje. Tak często w czasie rekolekcji Jezus zapraszał mnie: „Daj Mi pić”, „Pragnę!”, „Czy kochasz Mnie więcej niż do tych rekolekcji?”, „Pójdź za Mną”, „Błogosławieni ubodzy w duchu”.
Gdy jest się blisko drugiej osoby, można popatrzeć jej w oczy. Spojrzenie Jezusa towarzyszyło mi w czasie całych rekolekcji. W pierwszym tygodniu było to spojrzenie Miłosiernego Ojca, który już z daleka ujrzał syna i wzruszył się głęboko, wybiegł mu naprzeciw, rzucił mu się na szyję i ucałował go. Drugi tydzień – Piotr idzie do Jezusa po wodzie, ale tylko dopóki na Niego patrzy. Kiedy traci Jego spojrzenie, tonie. „Panie ratuj!” „Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?”. Trzeci tydzień – Piotr trzykrotnie zapiera się Jezusa, „a Pan obrócił się i spojrzał na Piotra”. Czwarty tydzień to spotkanie Jezusa z Marią Magdaleną przy pustym grobie: „Mario!” „Rabbuni!”. Każde spojrzenie Jezusa ożywia, uzdrawia, umacnia. Kontemplacja Oblicza Jezusa przywraca pamięć, przywraca życie. Każda z tych osób odchodzi uzdrowiona i rozradowana.
A spojrzenie Jezusa na mnie? Jak Jezus patrzy na mnie? Czy pozwalam się przeniknąć Jego spojrzeniu? On jest zawsze pierwszy ze swoją Miłością! Być ciekawym Jezusa, na nowo się w Nim rozkochać, dać się Bogu poprowadzić – z tymi pragnieniami wyjechałam z rekolekcji.
Zabrać Maryję do siebie...
Kolejne ważne doświadczenie rekolekcji to ponowne zbliżenie się do Matki Bożej. Maryja wychowała Jezusa. Może również mnie wychować tak, bym stawała się coraz bardziej do Niego podobna i coraz lepiej Go naśladowała. Pragnę więc jak Jan zabrać Maryję do siebie i z Nią uczyć się, jak żyć, aby być radością Jezusa, aby odpowiadać na Jego „Pragnę”.
...i zaufać Bogu
Doświadczyłam na rekolekcjach, i wciąż mocno doświadczam, jak bardzo jestem obdarowywana. Wszystko, co mnie otacza, jest prezentem Boga z napisem: „Z miłości do ciebie – kochający Pan Bóg”. Czasem są to także trudne prezenty, które dopiero uczę się przyjmować. Wiem, że wielu rzeczy wciąż nie rozumiem, nie wszystko łatwo zaakceptować. Wtedy jednak wracają słowa z rekolekcji: „Teraz nic nie rozumiesz, ale potem będziesz wiedział”. Nie muszę wszystkiego rozumieć, muszę zaufać!
Dlatego z pełnym zawierzeniem Bogu mogę wypowiadać słowa modlitwy z Kontemplacji dla uzyskania Miłości: „Zabierz, Panie, i przyjmij całą wolność moją, pamięć moją i rozum, i wolę mą całą, cokolwiek mam i posiadam. Ty mi to wszystko dałeś – Tobie to, Panie, oddaję. Twoje jest wszystko. Rozporządzaj tym w pełni wedle swojej woli. Daj mi jedynie miłość Twą i łaskę, albowiem to mi wystarcza. Amen” (Ćd 234).